lutuj.net

O lutowaniu goli i innych gałęziach sztuki. Bez pitu pitu.

Z erasmusa do ekstraklasy

f0acb07898b644808d95bf0821149a53„No amount of pain would ever stop me coming back to you” – śpiewa Holly Martin w nowym kawałku grupy Archive – Hatchet. Kluby ekstraklasy sprawdzają właśnie, czy ich też to dotyczy.

Wyobraź sobie, że idziesz do kina. Przed rozpoczęciem seansu na scenę wychodzi prelegent. Marynarka z dyskretnym, ale jednak widocznym logo dsquared, fabrycznie znoszone dżinsy, w prawej ręce – smartfon, w lewej – nieco już wysłużona nokia. Działacz nowej fali. Potrafi mówić po angielsku („yes please, for me water with gas”), ma kontakty na całym świecie.

Staje na scenie w bojowym rozkroku, chrząka, obciąga mankiety i otwiera usta: „Drodzy państwo, hehe, hihi, miło nam, że wybraliście właśnie nasze kino. Specjalnie dla państwa mamy nową wersję filmu – główną rolę, zamiast tego niewdzięcznika Toma Hanksa, odegra, nie kto inny, tylko znany i lubiany, Piotr Cyrwus, brawa dla niego!”.

Wydaje mi się, że ludzie idą do kina, by zobaczyć gwiazdy (nie mówię o kinomaniakach, którzy wyszukują niszowe produkcje).

W tym samym celu ludzie idą na stadiony (nie mówię o maniakach, którzy na mecz swojej drużyny pójdą zawsze, nie mogą się wręcz doczekać, gdy spadnie o ligę niżej, bo dopiero wtedy będą wiedzieli, kto naprawdę jest z nimi, a kto jest kibicem sukcesu).

Policzmy:

Dla kogo przychodzili kibice na stadion Lechii? Dla Razacka Traore.
Czyje nazwiska przyciągały ludzi na trybuny Polonii? Dwaliszwiliego, Teodorczyka (niemal pewne, że przejdzie do Lecha jeszcze zimą) i Wszołka (on się jeszcze ostał, ale sam nic nie zrobi)
Wisła? Niektórzy wciąż łudzili się, że Maor Melikson nagle znów zacznie czarować.
Górnik? Milik!
Zagłębie? Pawłowski, którego zaraz może nie być.
Podbeskidzie? No nie wiem, może ktoś czekał na bramki Jelenia…

Na wiosnę wszyscy ci kibice zostaną w weekend w domu.

Wyjątkami w tej wyliczance pozostają tylko Legia (przyciąga niezłymi wychowankami i Ljuboją na szpicy), no i jednak Lech.

W pozostałych klubach już wcześniej sięgnięto tej dolnej granicy frekwencji, do której teraz dobijają Górnik, Wisła, Lechia, Polonia. To moment, w którym ludzie idą na mecz, „bo gra Widzew”, „bo gra Ruch” albo, „bo przyjeżdża Legia”. Tutaj nie ma czasu na refleksję, w stylu „ale po co?”. – To jest polska liga. Tutaj nie ma świadomości – powiedział kiedyś Tomasz Frankowski. Zasada ta obowiązuje nie tylko na boisku, ale także na trybunach.

Zastanawiam się, czy jeśli kluby ekstraklasy zsumowałyby swój budżet transferowy, starczyłoby na oryginalną koszulkę meczową Leo Messiego?

Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje w Krakowie. Wisła nie ma pieniędzy, więc zaprosiła na testy… studenta. Mowa o Portugalczyku, który nigdy nie grał w żadnym klubie, teraz studiuje akurat w Krakowie, na Akademii Pedagogicznej. To chyba pierwszy taki przypadek w historii programu erasmus – projektu stworzonego po to, aby umożliwić młodym ludziom balowanie i chlanie browarów gdzieś daleko od domu. Ale testy w klubie ekstraklasy? No to przecież jakiś nonsens.

To trochę jak scenariusz filmu młodzieżowego – już nawet wyobrażam sobie trailer. Grupa młodych ludzi pakuje walizki, śmieją się, jadą na lotnisko, lecą do Polski, ktoś zdyszany wpada do terminalu w ostatniej chwili. Wyciemnienie, lektor: „This summer…”. Na miejscu poznają innych młodych ludzi, kupują zgrzewki piwa, tańczą, skaczą w rytm muzyki. Wyciemnienie, lektor: „…the great journey begins here…”. Wreszcie wjeżdża wódka, „na zdrowija!”, stroboskopy, jakaś para całuje się w ciemnym kącie akademika, dzikie krzyki. Wyciemnienie, lektor melodyjnie: „Most exciting movie of the year”. Teraz już zapada cisza, aż w uszach brzęczy, wrzaski cichną – bohaterzy opowieści budzą się w przeróżnych miejscach. Koniecznie slow motion. Jeden z nich odkrywa, że jest w szatni Wisły. Z przerażeniem w oczach rozgląda się dookoła… Wyciemnienie i lektor: „Be ready for everything”.

No dobra, student ten nie ćwiczył z pierwszym zespołem Wisły (ekipa Kulawika przebywa obecnie w Turcji), tylko z drużyną szykującą się do gry w Młodej Ekstraklasie. OK, zaliczył tylko jeden trening i został odesłany do domu (czytaj do akademika), jednak wciąż – to przecież amator! Nie mówimy o facecie, który kopał w piłkę w niższych ligach – mowa o studencie, który biega za futbolówką między jednym wykładem a drugim. Trudno dziwić się facetowi, że na facebooku pochwalił się treningiem z Wisłą. Jego koledzy już pytają – z kim mają porozmawiać, by też otrzymać taką szansę?

ediFB

Czy granica śmieszności została już ostatecznie przekroczona? A może da się pójść jeszcze dalej? Kto będzie następny na treningu Wisły – facet z pralni czy może dostawca pizzy?

PS Jeśli chcecie być na bieżąco z lutuj.net – Tutaj znajdziecie nas na facebooku.

1 comments on “Z erasmusa do ekstraklasy

  1. Anonim
    26 czerwca, 2013

    Prorok cy co ? Teraz z kolei w Wiśle testują studenta z Rumunii, który sfałszował swoje CV i przerobił filmiki, na których grają inni 🙂

Dodaj komentarz

Information

This entry was posted on 22 stycznia, 2013 by in lutuj prawie na poważnie, lutuj wszystko na kupę and tagged .